Futbol nadal na gigancie, ale za to znów piękny

2021-07-12 13:15:09; Aktualizacja: 3 lata temu
Futbol nadal na gigancie, ale za to znów piękny
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Transfery.info

Nie spełniło się marzenie angielskich kibiców o „powrocie futbolu do domu”, lecz z dużą dozą pewności można stwierdzić, że mamy za sobą znakomity turniej.

EURO 2020 zakończone zwycięstwem Włochów i jak zwykle w takiej sytuacji jedni się cieszą, drudzy płaczą. Piłkarski banał jest jednak tym razem o tyle mniej prawdziwy, że zwycięzcami są naprawdę wszyscy. I nie jest to żadna uszczypliwość w kierunku reprezentacji Anglii, której, zwłaszcza pod koniec turnieju, trochę się obrywało od kibiców wszystkich innych drużyn.

Jako fani piłki nożnej nie mogliśmy sobie wymarzyć czegokolwiek więcej, może oprócz triumfu ulubionej kadry, w niektórych przypadkach. Nastroje przed turniejem zdawały się być, delikatnie mówiąc, mocno ostudzone. Sam wśród znajomych spotykałem się raczej z umiarkowanym entuzjazmem, w naszej redakcji również trudno było poczuć elektryzującą atmosferę, zazwyczaj spotykaną przy wielkich turniejach. Na naszej grupie Transferowi Klikacze pytaliśmy Was, jakie macie odczucia i tu także nie było fajerwerków. Ot, turniej, który trzeba było w końcu rozegrać.

Trudno nawet określić, skąd tak małe napięcie przedturniejowe. W końcu powinniśmy byli być szczęśliwi, że w końcu, po tylu miesiącach pandemii, udaje nam się wrócić na właściwe tory; że w końcu zobaczymy kibiców na trybunach. Jakaś niewidzialna siła pochłaniała jednak całą otoczkę, którą my, kibice, żywiliśmy się co dwa lata przy okazji czy to mundialu, czy też EURO.

W końcu jednak nadszedł ten dzień, 11 czerwca, mecz Turcja - Włochy. I tak jak pewnie wielu z Was włączyłem ten mecz z myślą, że zwyczajnie wypada dać temu wyjątkowemu turniejowi szansę. Trochę z nudów, trochę z turniejowej rutyny. Mecz był ciekawy, padł w nim nawet pierwszy z rekordowej serii samobójów. Wtedy jeszcze nie spodziewałem się jednak, że to start odrodzenia futbolu.

Z każdym dniem entuzjazm rósł. Wiele goli, wszak rekord na Mistrzostwach Europy spokojnie został pobity jeszcze przed ćwierćfinałami. Piłkarze dający z siebie wszystko, nawet pomimo sezonu, który był niczym utrapienie pod względem kondycyjnym. A przecież niektóre reprezentacje, w tym Polska, nie miały tak łatwo jak choćby Anglia i musiały podróżować naprawdę dziesiątki tysięcy kilometrów na swoje mecze.

Dramat Christiana Eriksena, który otarł się o śmierć, a następnie jego koledzy, którzy jakby natchnieni tym zdarzeniem przynosili wiele radość kibicom na całym świecie.

Nie widzieliśmy, kiedy uleciał z nas entuzjazm związany z EURO i tak samo nie zorientowaliśmy się, kiedy został przywrócony.

A spokojnie da się odczuć magię zakończonych Mistrzostw Europy. Takiego turnieju nie widzieliśmy dawno, turnieju z taką intensywnością, taką radością z gry, takimi niespodziankami, emocjami, marzeniami. Żal możemy mieć praktycznie tylko o nie najlepszy występ „Biało-Czerwonych”, ale i oni przecież do końca dali nam wierzyć, najpierw grając jak równy z równym z Hiszpanią, a później podnosząc się z kolan w meczu ze Szwecją.

Nie spełnił się sen Anglików. „Football is not coming home”, można by rzecz, znakomite pokolenie piłkarzy musi czekać półtora roku, by zdziałać coś w Katarze. Ale i tam, gdy opadnie smutek i rozgoryczenie, zapewne dojdą do wniosku, że też mogli nie tylko marzyć, jak na mundialu w Rosji, ale krok po kroku realizować marzenie przełamania tak brutalnej dla kolebki futbolu passy porażek.

I choć futbol pozostaje na gigancie, zwiał z domu i nie chce wrócić, to ponownie rozgrzał serca kibiców, niezależnie od sympatii klubowych i reprezentacyjnych. Bo mamy za sobą znakomity turniej, wyjątkowy, i to nie ze względu na problemy wywołane pandemią COVID-19. To po prostu była piłka, którą chciało się oglądać, która spełniła wszelkie oczekiwania wobec wielkiej piłkarskiej imprezy.

Pękła bańka monotonii. Futbol zwyciężył wbrew sporom gigantów o jeszcze większe pieniądze, wbrew kryzysowi, wbrew ograniczeniom. I my, szarzy kibice, możemy być tylko wdzięczni, że piłka nożna znów dodała naszej pasji kolorów.