Goodbye, Mario!

2013-01-29 23:38:48; Aktualizacja: 11 lat temu
Goodbye, Mario! Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info | Fot. Matthias Schrader, AP

To, co jeszcze kilka dni temu wydawało się niemożliwe, tak w dniu wczorajszym świat obiegła sensacyjna wiadomość: Mario Balotelli po 2,5-letniej przygodzie w Manchesterze City przechodzi do AC Milan.

- Nie ma żadnych negocjacji jeśli chodzi o Mario. Żaden klub nie przedstawił niczego konkretnego, nie było też żadnych spotkań. To wszystko przypomina opowieści braci Grimm. Manchester City nie sprzeda Mario Balotellego, nie mają nawet takiego zamiaru. Szanse na jego odejście są praktycznie zerowe. Mario nie został również wyceniony przez klub. 37 milionów funtów nie jest prawdziwą ceną. Właściciele doceniają tego zawodnika i nie chcą go sprzedawać. Balotelli jest bardzo cichy. Oczywiście nie jest zadowolony z tego, iż nie gra. Na pewno nie jest jednak zgniłym jabłkiem.

Dokładnie tymi słowami jeszcze tydzień temu agent krnąbrnego Włocha, Mino Raiola, próbował przekonać nas wszystkich naiwnych, że miejsce i dalsza kariera „Super Mario” to tylko i wyłącznie niebieska część Manchesteru. Nic bardziej mylnego. Ten, kto czytał „Ja, Ibra. Moja historia” wie, że osoba Mino Raioli  to postać w świecie piłkarskim na tyle nietuzinkowa, charyzmatyczna i wyjątkowa, że słowa przez niego wypowiadane nieraz nie miały najmniejszego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Tak było chociażby w przypadku Szweda, którego Raiola przed późniejszym wypożyczeniem do Milanu uznał za piłkarza, który na wypożyczenie absolutnie nigdy nie pójdzie.
 
- Myślę, że to misja niemożliwa do wykonania. Barcelona jasno dała mi do zrozumienia, że nie chce go sprzedawać, Guardiola także. Zainteresowanie Milanu, tak jak i wszystkich innych klubów, które chcą Zlatana, to dla nas honor. Jesteśmy zadowoleni, że Berlusconi i Galliani wysoko oceniają Ibrę, ale to niemożliwe by Zlatan grał dla Milan. Wykluczam także wypożyczenie, bo to nie jest piłkarz, którego się wypożycza. Mogę kategorycznie stwierdzić, że Ibrahimović nie opuści Barcelony. Jest przyzwyczajony do walki o miejsce w składzie, więc nie będzie to dla niego żaden problem.
 
Odejście Balotellego do Mediolanu, który w sercu Mario zajmuje (podobno) szczególne miejsce to dla Premier League wielka strata. Czy sportowa? Można polemizować. Kilkukrotnie mogliśmy być świadkami jego najwyższego kunsztu piłkarskiego, jednak czy ktoś naprawdę o nich pamięta w obliczu wybryków i incydentów, które raz po raz przewijały się w mediach na całym świecie? A to spalona łazienka, tam z kolei nieudolna próba założenia narzutki w trakcie przedmeczowej rozgrzewki, czy w końcu masa czerwonych kartek spowodowana chwilowym odejściem od racjonalnego myślenia.
 
Nie mam najmniejszego zamiaru znęcać się psychicznie nad czarnoskórym piłkarzem rodem z Palermo, gdyż uważam, że futbol piłkarskich wariatów po prostu potrzebuje. Jego odejście do stolicy Lombardii wyjdzie mu jednak na dobre nie tylko od strony piłkarskiej, ale również prywatnej. W Manchesterze, jak wiemy z opowieści Carlosa Teveza:
 
- Manchester jest nudny, nie wrócę tam nawet na wakacje!
 
Natomiast Mediolan? Toż to istny raj na ziemi. Całonocne Bunga-Bunga w co drugim nocnym klubie to wręcz zachęta dla 22-letniego napastnika, który jak wiemy nie raz nie dwa w tego typu lokalach bywał.
 
Pobyt Balotellego na Etihad Stadium można potraktować jako dwu i pół letnią szkołę dla dzieci z problemami wychowawczymi z językiem angielskim i wychowaniem fizycznym na poziomie rozszerzonym. Niby czegoś się z języka „Synów Albionu” nauczył, niby w piłkę trochę pograł, wygrał nawet 3 puchary, ale czy tak naprawdę wyniósł coś z niej pożytecznego? Nie mówię o wiedzy z zakresu rzucania rzutkami do młodszych adeptów sztuki piłkarskiego rzemiosła z akademii Manchesteru City, czy wchodzenia w szarpaninę z własnym trenerem. Mam tu na myśli bardziej piłkarską dojrzałość, pokorę, szacunek dla rywala (i samego siebie), zapoznanie się z nowa kulturą, obyczajami. 
 
Są piłkarze, którzy szansę jaką dostał Mario wzięliby z otwartymi ramionami próbując ją wykorzystać najlepiej jak się tylko da. Drogocenne doświadczenie z pobytu w jednym z najlepszych klubów Europy, z najlepszymi piłkarzami na świecie to coś, co drugi raz może się już nie powtórzyć. Mario doskonale o tym wie, jednak kompletnie się tym nie przejmuje. Robi swoje i bez względu na wszystko idzie na przód nie patrząc w przeszłość. Można przypuszczać, że w tym momencie jest w drodze do Mediolanu, śmieje się pod nosem i powoli układa przemówienie na konferencję prasową z okazji swojego zaprezentowania w nowym klubie. W języku włoskim rzecz jasna. 
 
Milan to klub moich marzeń. Od małego chciałem w nim grać i moje życzenie w końcu się spełniło. Już nie mogę się doczekać, aż będę mógł założyć trykot Rossonerich. Jestem przeogromnie szczęśliwy. Forza Milan!