Kibicom Łęcznej nie ma się co dziwić. Zabrali im klub

2016-07-26 10:03:19; Aktualizacja: 8 lat temu
Kibicom Łęcznej nie ma się co dziwić. Zabrali im klub Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

Fani Górnika Łęczna zapowiadali bojkot poniedziałkowego spotkania z Lechią Gdańsk i słowa dotrzymali. Trudno im się jednak dziwić.

3574. Dokładnie tylu kibiców oglądałomecz rozgrywany na Arenie Lublin. Napisać, że liczba widzów niepowaliła na kolana to nic nie napisać. Więcej fanów przychodziłona większość spotkań Górnika, które w poprzednim sezonie byłyrozgrywane na stadionie w Łęcznej. Najbardziej zagorzali kibice wponiedziałek zjawili się w Lublinie, ale ich plan nie zakładałdopingu swoich pupili. A przynajmniej nie z trybun. Już w trakciespotkania spod stadionowych bram można było usłyszeć m.in.„Kapelko! Co? Ty zdrajco!”. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiemudało im się też całkowicie sparaliżować kasy, zasypującsprzedawców groszówkami. Podobno przyłączyli się do nich fani Motoru Lublin, którzy również nie widzą zespołu z Łęcznejgrającego na ich stadionie.

Wszyscy są zgodni: „Górniktylko w Łęcznej”.


Przenosiny Górnika na stadion wLublinie oczywiście nie są jakąś głupią zachcianką działaczy.Jak to często bywa, wszystkiemu winne są finanse, a raczej ichbrak. Wsparcie dla klubu z Lubelszczyzny zmniejszyła kopalniaBogdanka, a gra na Arenie Lublin ma przyciągnąć nowych sponsorów.Kolejnym argumentem była decyzja PZPN, który nie dopuścił doużytku stadionu w Łęcznej.

Po kolei. Na ostatnim spotkaniuz kibicami prezes Kapelko wraz z przewodniczącym rady nadzorczej, Dariuszem Batyrą wyliczali, że klubotrzymuje pięć milionów złotych od kopalni (chociaż podobnoteraz jest to mniejsza kwota), pięć z Ekstraklasy i tyle samobrakuje mu, żeby dalej spokojnie utrzymywać się na ekstraklasowejpowierzchni. Dodali również, że za grę na Arenie Górnik nieotrzyma pieniędzy od miasta Lublin, bo i takie informacje siępojawiały. Sama zapowiedź przenosin do Lublina miała z kolei odrazu spotkać się z zainteresowaniem nowych inwestorów.

Działaczenie wzięli jednak pod uwagę tego, że zachowanie kibiców może ichskutecznie odstraszyć. Bo czy jakakolwiek firma będziezainteresowana wykładaniem pieniędzy na zespół, który co prawdawystępuje na nowoczesnym stadionie, ale nie potrafi go choć wpołowie zapełnić? Sami widzieliście, w jakiej atmosferzerozgrywany był poniedziałkowy mecz. Piknik, totalny piknik. Liczbawidzów na trybunach była naprawdę zawstydzająca. Nie pomogłonawet obniżenie cen biletów. Wydaje się, że następnych kolejkachfrekwencja może być jeszcze gorsza. Lechia to jednak jeden znajbardziej atrakcyjnych ligowych rywali.

Idealnymrozwiązaniem dla działaczy byłoby podanie sobie ręki z kibicami.W tym momencie nie jest to jednak możliwe. Fani nie chcą słyszećo grze swojej drużyny w Lublinie. Z perspektywy kibica naprawdętrudno im się dziwić. Piłka to biznes, jasna sprawa. Ale dlaprawdziwych fanów ważnych jest jeszcze kilka innych wartości, októrych działacze często zapominają. Choćby tradycja. Górnik,który i tak przeszedł już masę zawirowań jest klubem z Łęczneji to w niej powinien grać. Dla wielu łęcznian mecze Bonina ispółki były w zasadzie jedyną rozrywką. I ktoś im tę rozrywkęzabrał. Przeniósł w inne miejsce.


Jeśli działacze nie są w stanieutrzymać w Ekstraklasie Górnika grającego w Łęcznej, klub wogóle nie powinien w niej występować. Przeniesienie spotkań doLublina, o ile w ogóle da jakiekolwiek korzyści, wydaje sięratowaniem go na siłę. Piłka nożna jest dla kibiców, a tymczasemoni w ogóle tego nie chcą. Wolą zespół w niższej lidze, alegrający na własnej ziemi. Wyobrażacie sobie polską kadręrozgrywającą domowe mecze w jakimś innym kraju?  

Więcej na ten temat: Polska Górnik Łęczna Arena Lublin I liga