Aż trzy suche lata musiały minąć na Old Trafford, by doszło do długo wyczekiwanego wzmocnienia ekipy "Czerwonych Diabłów".
Ostatnim głośnym transferem Szkota był sprowadzony z Tottenhamu za 30,75 milionów funtów Dimitar Berbatov. Od tej pory szkoleniowiec United nie potrafił się odnaleźć w sferze wielkiej, ogólnoświatowej rewolucji, którą notabene (biernie, ale jednak) zapoczątkował jego były podopieczny, a więc Cristiano Ronaldo.
Era horrendalnych kwot transferowych, której wstęgę przeciął Florentino Perez trwa w najlepsze do dziś. Jak "pięknie" Real ją zaczął, jeszcze "piękniej" kontynuują gospodarze Etihad Stadium i Parc des Princes.
Ferguson przegrał tego lata dwie batalie, ale powetował sobie je dwoma niemniej znaczącymi sukcesami na arenie transferowej. Porażki dotyczą negocjacji z Edenem Hazardem i Lucasem Mourą. Szkot nie sprostał odpowiednio londyńskiej Chelsea i Paris Saint - Germain.
Rysę na nieskazitelnym wizerunku Fergusona udało się zatuszować poprzez zakontraktowanie Shinjiego Kagawy, a także zwycięstwo w wyścigu z Manchesterem City i Juventusem o parafkę Robina van Persiego.
Arsenal długo wodził za nos bossa United, lecz tym razem Ferguson uzbroił się w cierpliwość i wytrwale dążył do celu. Londyńczycy żądali za snajpera około 25 milionów funtów, jednak pod naciskiem Holendra transakcja została przyspieszona i opiewała na sumę 20-22 milionów.
Tym samym United stworzyło w swoich szeregach najgroźniejszy duet minionego sezonu Premier League. Dwójka: Rooney – van Persie zdobyła wspólnie w poprzednim sezonie 57 goli. Holender został wtedy królem strzelców, a Anglik z trzema trafieniami mniej uplasował się tuż za plecami obecnego wicemistrza świata.
United dało tym samym sygnał , że proces wyścigu zbrojeń na Wyspach objął również Old Trafford. "Czerwone Diabły" skupiły się na wzmocnieniu siły rażenia, a w osobie Kagawy Ferguson widzi jednostkę zdolną do niekonwencjonalnych i równie efektywnych, kluczowych zagrań do partnerów z linii napadu.
Tam królować mają Robin van Persie i Wayne Rooney. Trójkąt stworzony z Japończykiem ma dać podopiecznym Szkota o wiele więcej możliwości pod bramką rywala. Niewątpliwie każdy z trójki wymienionych zawodników posiada szeroki zakres zagrań technicznych, co ułatwi kreowanie nie tylko prostych, ale także wyrafinowanych akcji.
Ciekawostką jest współpraca między byłym Kanonierem i Wazzą. Dużo ich łączy, ale wiele również dzieli. Obaj lubią wspomagać drugą linię często cofając się po piłkę. Potrafią rozgrywać i to, co charakteryzuje ich najwyraźniej to umiejętność wzięcia ciężaru gry na własne barki. Obaj stanowią impuls, gdy widzą, ze drużynie ciężko wiedzie się na murawie.
Bardzo cenną dla Fergusona kwestią dzielącą Holendra i Anglika jest to, że van Persie to zawodnik typowo lewonożny, a Rooney o niebo lepiej posługuje się stopą prawą. Drugą różnicą są warunki fizyczne. Były zawodnik Feyenoordu jest wyższy od reprezentanta "Synów Albionu" o 10 centymetrów, co sprawia, że wiele górnych piłek Holender będzie zgrywał do Rooneya.
Nie wiadomo natomiast jak Ferguson ułoży sobie w głowie szkielet diabelskiej jedenastki. Wraz z przyjściem van Persiego linia napadu mocno napęczniała. W trudnej sytuacji znajdzie się Javier Hernandez, który po olśniewającym, debiutanckim sezonie ugrzązł w ligowym średniactwie i szarzyźnie.
Mocno zastanawiającą kwestią jest osoba Danny'ego Welbecka, która w czasie ostatniego roku niesamowicie się rozwinęła i zagrzała na dłużej miejsce w wyjściowym ustawieniu United. Młody Anglik doskonale rozumiał się z Rooneyem, czego efektem było dziewięć trafień czarnoskórego napastnika do siatki rywali z Premier League. Welbeck strzelał również dla "Czerwonych Diabłów" w ich krótkim epizodzie w minionej edycji Ligi Mistrzów. Kwintesencją jego udanego roku była bramka przeciwko Szwedom na europejskim czempionacie, która zadecydowała o triumfie „Synów Albionu" 3:2.
Wychowanek szkółki United parametrami przypomina van Persiego, ale bezsprzecznie ustępuje mu stopniem doświadczenia, instynktem strzeleckim i zaawansowaniem technicznym. Wszystkie znaki zapytania i kluczowe decyzje z pewnością rozwiąże Ferguson. Wiadome jest jedno. W linii napadu Szkot ma prawdziwy kłopot bogactwa.
Przeprowadzka z Dortmundu Shinjiego Kagawy spowodowała, że ciasno zaczęło się robić również w środkowej linii. Skrzydła są mocno obsadzone ze względu na obecność Naniego, Antonio Valencii i Ashleya Younga (który również może grać bezpośrednio za napastnikiem). Obecność van Persiego świadczy o tym, że Ferguson zdecyduje się na grę systemem 4-4-2, więc któryś z wyżej wymienionych skrzydłowych z pewnością będzie musiał zasiąść na ławce rezerwowych.
Martwi natomiast, że włodarze United dalej nie postarali się o prawidziwego lidera środka pola. Rok temu wydawało się, że Wesley Sneider już jedną nogą stał na Old Trafford, ale jak telenowela z rozgrywającym "Oranje" się skończyła, doskonale każdy z nas wie. Paul Scholes nie będzie grał wiecznie, a Michael Carrick to spec od czarnej roboty. Darren Fletcher dopiero wrócił na murawę po dość długim rozbracie z futbolem.
Być może Ferguson w dalszym ciągu wierzy w ciągle nie mogącego odpalić Andersona, któremu zdarzają się mecze wybitne, ale także tragiczne. Do tego dochodzą często kontuzje trapiące Brazylijczyka. Na pewno duże nadzieje Szkot pokłada w utalentowanym Tomie Cleverleyu, który próbkę swoich możliwości miał okazję pokazać choćby podczas ostatniego meczu przeciwko Hannoverowi 96. Tą wybitną młodzież będą wspierać nieśmiertelni Ryan Giggs i Paul Scholes, a więc osobiste ręce Sir Alexa Fergusona na boisku.
Sezon dla United rozpoczyna się już za trzy dni. "Czerwone Diabły" zmierzą się na Goodison Park z Evertonem. Bardzo możliwe, że już w pierwszej kolejce Premier League w barwach United zobaczymy Robina van Persiego.