„Łaska kibica na pstrym koniu jeździ” - zapowiedź 18. kolejki Ekstraklasy
2016-12-02 08:01:42; Aktualizacja: 7 lat temuDerby Mazowsza, pojedynek Jagiellonii z Lechem i możliwy powrót Franciszka Smudy do Ekstraklasy. Przed rozpoczęciem 18. Kolejki LOTTO Ekstraklasy porozmawialiśmy z Grzegorzem Garbacikiem, dziennikarzem tygodnika „Piłka Nożna”.
Dzięki reformie Ekstraklasy piłkarze zejdą z ligowych boisk dopiero 19 grudnia. Należysz do zwolenników czy przeciwników ESA 37?
(Grzegorz Garbacik, „Piłka Nożna”): Początkowo dawałem reformie kredyt zaufania, ale im dalej w las, tym sceptyczniej do niej podchodziłem. Dziś widać już jak na dłoni, że nie jest to żadna recepta na problemy polskiej piłki klubowej, a jedynie źródło niesprawiedliwości i nierówności. Idealnie dostrzegamy to na przykładzie Legii i Lecha z obecnego sezonu. Można przez kilkanaście kolejek zawodzić, grać słabo, by następnie wskoczyć na wyższy poziom, odnieść kilka kolejnych zwycięstw i po podziale punktów znacznie niwelować swoją stratę. Problem w tym, że na ewentualny dołek formy nie możesz sobie pozwolić na finiszu rozgrywek, chyba, że awansowałeś do grupy mistrzowskiej i nie masz ambicji pucharowych. Wtedy siedem ostatnich kolejek nie ma już większego znaczenia. Jeśli jednak masz takiego pecha jak Podbeskidzie, to może się okazać, że ostatnie mecze mogą całkowicie zniweczyć wysiłek całego sezonu. Moim zdaniem to nie jest fair, a jeśli ESA37 podnosi atrakcyjność ligi, to tylko i wyłącznie przy okazji ostatnich lub przedostatnich kolejek i multiligi.
18. kolejkę rozpocznie mecz Bruk-Bet Termaliki z Zagłębiem Lubin. Obie drużyny w poprzednim sezonie pełniły rolę beniaminków, a lubinianie nawet zakończyli sezon na wysokim, trzecim miejscu. Który zespół bardziej rozwinął się w ciągu ostatniego półtora roku?
Praca Czesława Michniewicza ewidentnie daje dobre owoce i nie podoba mi się, gdy ktoś uważa, że Termalica i jej defensywy oraz momentami ciężki styl gry nie przystoi do Ekstraklasy. Pytanie, ile drużyn w naszej lidze gra atrakcyjny futbol? No właśnie, liczy się skuteczność, a skoro trener Michniewicz skroił z dostępnego materiału całkiem zgrabny garnitur, to należy go za to jedynie chwalić. Pod względem dyscypliny taktycznej i wykonywania założeń szkoleniowca naprawdę nie ma w Ekstraklasie zbyt wielu lepszych zespołów od Bruk-Betu. Jeśli zaś chodzi o Zagłębie to widać, że piłkarzom Stokowca zaczyna brakować pary i dynamiki, na której bazowali pod koniec ubiegłego i na początku obecnego sezonu. Dodatkowo wciąż gotowy do gry nie jest Filip Starzyński, a chyba nie trzeba nikogo przekonywać jak ważny to piłkarz dla „Miedziowych”. Przerwa zimowa jest w Lubinie wyczekiwana niczym zbawienie i idę w zakład, że piłkarze Stokowca będą po urlopach ponownie zachwycać na ligowych boiskach.
O drużynie Czesława Michniewicza mówi się, że jest to zespół, który nie boi się nikogo. „Słoniki” są w stanie pokonać każdego ligowego rywala?
Na polskim podwórku? Jak najbardziej. Tak jak już wspomniałem, w grze Termaliki widać coś, czego u wielu innych zespołów z naszej Ekstraklasy próżno szukać. Jest tam konkretny pomysł, są odpowiedni wykonawcy i jest żelazna dyscyplina taktyczna. Fakt, na papierze to może nie wyglądać zachwycająco, ale myślę, że wielu trenerów bez wahania zamieniłoby się dziś z Czesławem Michniewiczem, nawet kosztem narzekań kibiców o mało atrakcyjną grę.Popularne
W drugim piątkowym meczu czekają nas derby Mazowsza. Co poradziłbyś Marcinowi Kaczmarkowi przed starciem z rozpędzoną Legią?
Klasyk by powiedział, że Wisła nie ma w Warszawie niczego do stracenia, ale... nie tym razem. Posada Kaczmarka i tak wisi na włosku, a ewentualna wysoka porażka, na którą się zanosi może przypieczętować jego los. Przy Legii grającej na tak dużej euforii i z takich rozmachem, jedynym pomysłem na uniknięcie najgorszego będzie skomasowana defensywa i szukanie szans w kontratakach. Próba podjęcia z „Wojskowymi” otwartej wymiany i to przy Łazienkowskiej może skończyć się katastrofą, a dla niego samego koniecznością pakowania walizek.
Odkąd warszawską drużynę przejął Jacek Magiera, mistrzowie Polski nie przypominają już zagubionego zespołu z początku sezonu. W czym tkwi siła „Wojskowych”?
Wydaje się, że Magiera bez większych problemów znalazł z piłkarzami wspólny język, a więc dokonał czegoś, czego nie potrafił zrobić Besnik Hasi. Zawodnicy nie nauczyli się przecież w kilka tygodni jak grać w piłkę. Oni cały czas mieli w sobie ten potencjał, ale potrzebowali człowieka, który go uwolni. Żeby tak się stało, niezbędne było odzyskanie szatni, a Magierze udało się to w ekspresowym tempie. Jeśli dodamy do tego odpowiedni poziom waleczności i postawienie na ofensywę, to otrzymamy przepis na prawdziwą mieszankę wybuchową.
Trzeba przyznać, że trener Magiera potrafi dotrzeć do swoich podopiecznych. Naprawił Jakuba Rzeźniczaka, rozwinął Bartosza Bereszyńskiego, odkurzył Miroslava Radovicia. Uda mu się postawić do pionu Langila?
Wątpię. Można być dla piłkarzy niczym kolega czy dobry wujek i rozsiewać dookoła dobrą energię, ale są takie momenty, kiedy trzeba uderzyć pięścią w stół. Langil po pierwszym ostrzeżeniu nie poszedł po rozum do głowy, drugie jest równoznaczne praktycznie z czerwoną kartką. Nie spodziewam się, by Jacek Magiera chciał podejmować się trudu powalczenia o Langila, jeśli sam piłkarz wydaje się "grać" na odejście z Łazienkowskiej. Jestem niemal przekonany, że w styczniu nie będzie już piłkarza z Martyniki w Legii.
Korona Kielce to zespół z największą liczbą straconych goli, ale w ostatnich trzech kolejkach podopieczni Macieja Bartoszka zdecydowanie pokonali rywali. Jak długo efekt nowej miotły będzie zdawał egzamin?
Dobry wynik Korony w Gliwicach wcale nie jest wykluczony, tym bardziej, że Piast ma ogromne problemy ze strzelaniem goli. Z kolei Korona po trzech wygranych z rzędu jest w gazie, w drużynie ponownie pojawiła się radość i na ten moment to właśnie w piłkarzach Bartoszka upatrywałbym faworytów do zgarnięcia pełnej puli.
Adam Matysek, dyrektor sportowy Śląska Wrocław, stwierdził niedawno, że wrocławianie nie strzelają bramek, bo mają zbyt małą siłę rażenia, ale defensywa również miewa problemy. Mariusz Rumak jest idealną osobą do poskładania wszystkich elementów w całość?
Dwa ostatniej spotkania (z Lechem i Legią) całkowicie obnażyły wszystkie braki wrocławskiej drużyny i akurat w tym całym bałaganie najmniej czepiałbym się Mariusza Rumaka. Ma takich piłkarzy jakich ma, od dawna apeluje o nowych, ale prędko się ich raczej nie doczeka. Wiadomo od kilku dni, że Śląsk będzie w zimie szukał oszczędności, a jeśli do klubu trafi ktoś nowy, to raczej na zasadzie transferu bezgotówkowego. Wyszukanie w takich realiach finansowych poważnych wzmocnień zespołu nie będzie więc takie łatwe. Diagnoza Matyska jest trafna, pytanie czy będzie on w stanie coś z tym problemem zrobić?
Z kolei w Pogoni Kazimierz Moskal nie narzeka się na jakość swoich ofensywnych zawodników. Szczecinianie już w najbliższym meczu pokażą, że porażka w Kielcach była jedynie wypadkiem przy pracy?
Ostatnie bardzo dobre wyniki mogły sprawić, że piłkarze Pogoni nieco obrośli w piórka i dlatego taki kubeł zimnej wody, jaki został wylany na ich głowy w Kielcach może podziałać na nich zbawiennie. W meczu ze Śląskiem zobaczymy już całkiem inną twarz podopiecznych Moskala.
Rafał Boguski przeszedł do historii, kiedy w dwóch kolejnych domowych meczach „Białej Gwiazdy” zdobył hat-tricka. Dziwi Cię to, że ostatnio właśnie „Boguś” należy do najlepszych zawodników krakowskiej drużyny?
Jest to pewne zaskoczenie, bo tak seryjnie to on w ostatnich latach raczej nie strzelał. Dobrze jednak, że Wisła ma zawodnika, który może odciążyć Pawła Brożka i brać na swoje barki nie tylko ciężar strzelania goli, ale również liderowania drużynie. Takich silnych osobowościach ostatnio a, dlatego przebudzenie Boguskiego tym bardziej powinno cieszyć kibiców przy Reymonta. Poza tym jest to osoba, z którą w Wiśle można się identyfikować, a dla klubu, który wstrząsają i raczej będą wstrząsać nadal poważne turbulencje, taka tożsamość ma wielkie znaczenie.
Piłkarze Piotra Nowaka są liderami LOTTO Ekstraklasy, ale najlepiej prezentują się tylko przed własną publicznością. Występy na boisku rywala to największy mankament Lechii Gdańsk?
Na pewno nie jest to już taki problem jak w poprzednim sezonie. W tej kampanii Lechia doznała w delegacjach tylko dwóch porażek, a w sześciu innych meczach punktowała, więc nie jest to taki najgorszy bilans. Oczywiście, zespół mający mistrzowskie aspiracje musi prezentować się na wyjazdach jeszcze lepiej i Piotr Nowak na pewno ma nad czym pracować, ale poprawa i tak jest już widoczna gołym okiem.
W pierwszym niedzielnym spotkaniu drużyna Cracovii (pięć meczów bez zwycięstwa) podejmie Górnik Łęczna (cztery porażki z rzędu). Ten mecz jest ostatnią deską ratunku Jacka Zielińskiego?
Jakub Tabisz, wiceprezes Cracovii powiedział, że "na dziś" Jacek Zieliński ma poparcie władz klubu i właśnie to "na dziś" jest w tej sprawie kluczowe. Trener cieszy się co prawda poparciem trybun, ale wiadomo, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Brak wygranej z Górnikiem, czy w dalszej perspektywie wpadka w derbowym spotkaniu z Wisłą mogą sprawić, że fani odwrócą się od Zielińskiego, a wtedy w klubie będą mieli mocny argument przeciwko szkoleniowcowi. Vox populi, vox Dei.
W drużynie z Łęcznej wszystko zmierza ku temu, że jej nowym trenerem zostanie Franciszek Smuda. Ten zespół potrzebuje aż tak twardej ręki?
W Łęcznej pewna formuła się wyczerpała i nie może dziwić, że Andrzej Rybarski w końcu pożegnał się ze swoją posadą. Jego drużyna "rozeszła" się nieco w szwach, brak było tam pozytywnej iskry i chyba jakiegoś nowego impulsu, chociaż z drugiej strony przy tym materiale ludzkim i rozgrywaniu swoim domowych meczów w Lublinie, gdzie nie można liczyć na wielkie wsparcie kibiców, trudno kreślić przyszłość Górnika w jasnych barwach.
Jesteś przekonany do tej kandydatury? Dotychczas popularny „Franz” prowadził silne zespoły, miał w swoim składzie zawodników o wysokiej jakości…
Tak jak już mówiłem, materiał czysto ludzki w Górniku nie gwarantuje obecnie utrzymania i raczej trudno się spodziewać, by w klubie, gdzie wydatki się tnie, znaleziono w zimie fundusze na jakieś wymierne wzmocnienia, a przecież takich musiałby wymagać Franciszek Smuda. Gdyby było inaczej, to oznaczałoby, że nie podchodzi zbyt poważnie do swoich obowiązków, a o to go przecież nie podejrzewamy. Wszyscy też dobrze pamiętamy jak skończyła się ostatnia misja ratunkowa, której podjął się "Franz" w Ratyzbonie. Tam również miał mało czasu i skład, który niczego nie gwarantował, a na końcu wszystkich rachunków spadł z ligi.
Niedzielne spotkanie w Białymstoku nazywane jest meczem 18. kolejki. Czy świetna seria czterech zwycięstw „Kolejorza” zostanie zakończona w stolicy Podlasia?
Jagiellonia i to na własnym boisku na pewno postawi Lechowi trudniejsze warunki, ale przy tak rozpędzonym rywalu, trudno będzie piłkarzom Michała Probierza o wywalczenie przynajmniej punktu. Nenad Bjelica poukładał w końcu wszystkie klocki, doprowadził do porządnej formy kilku kluczowych piłkarzy i myślę, że w Białymstoku passa „Kolejorza” zostanie przedłużona, nie przerwana.
Nie obawiasz się, że Jagiellonia w obliczu konfrontacji z lepszym rywalem podobnie jak w meczu z Legią odbije się od ściany?
No właśnie. Przed starciem „Jagi ”z Legią ostrzyłem sobie zęby na wielki mecz, zaciętą walkę i emocje do samego końca, a tymczasem zespół Magiery przyjechał jak po swoje, wyprowadził kilka szybkich ciosów i spakował trzy punkty do bagażnika. O ile po Lechu możemy się spodziewać określonej jakości i solidności, to za Jagiellonią ciężko momentami nadążyć. Może mieć swój dzień, a może przegrać spotkanie tak jak z Legią, bez jakiejkolwiek historii. Jeśli więc miałbym postawić jakieś pieniądze, to zainwestowałbym je w wygraną „Kolejorza”.
Niedzielny pojedynek będzie starciem dwóch najlepszych defensyw LOTTO Ekstraklasy. Możemy spodziewać się nudnego meczu na 0:0?
To może być mecz na ostrzu noża, ale uważam, że gole lub przynajmniej jednego gola w Białymstoku zobaczymy, szczególnie jeśli na wysokości zadania staną gospodarze. A już na pewno nie spodziewam tu się nudów, wręcz przeciwnie, to powinno być starcie na wagę hitu kolejki.
18. kolejkę zakończy mecz Ruchu Chorzów z Arką Gdynia. Wierzysz w to, że piłkarze Grzegorza Nicińskiego odniosą w tym sezonie drugie wyjazdowe zwycięstwo?
Stadion przy Cichej to bardzo niewygodny teren, szczególnie jeśli musisz tam grać z mającym nóż na gardle Ruchem. W chorzowskim klubie nie dzieje się ostatnio zbyt dobrze pod względem finansowym, ale akurat w poniedziałek nie będzie to miało żadnego znaczenia. Jeśli Ruch chce uciec ze strefy spadkowej, to po prostu musi wygrywać na własnym boisku. Nie ma na to chyba lepszej okazji niż mecz z rywalem, który w Ekstraklasie nie zwyciężył od połowy września. Arka ewidentnie przeżywa gorszy okres, a tego złego wrażenia nie może zatrzeć awans do półfinału Pucharu Polski. Nie jest też żadną tajemnicą, że posada Grzegorza Nicińskiego także nie należy do tych najpewniejszych, a Chorzów nie jest raczej najlepszym miejscem do walki o swoje miejsce pracy.
TERMINARZ - 18. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA
PIĄTEK (02.12.)
18:00: Bruk-Bet Termalica - Zagłębie Lubin
20:30: Legia Warszawa - Wisła Płock
SOBOTA (03.12.)
15:30: Piast Gliwice - Korona Kielce
18:00: Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin
20:30: Wisła Kraków - Lechia Gdańsk
NIEDZIELA (04.12.)
15:30: Cracovia - Górnik Łęczna
18:00: Jagiellonia Białystok - Lech Poznań
PONIEDZIAŁEK (05.12.)
18:00: Ruch Chorzów - Arka Gdynia