Oskar Rybicki: Widzew nie miał pieniędzy, żeby mnie zatrudnić
2013-08-18 17:01:31; Aktualizacja: 11 lat temuByły bramkarz HSV, po dwóch latach w Niemczech, powraca do Polski. Młodzieżowy reprezentant Polski, Oskar Rybicki, podpisał umowę z Legionovią.
Miałeś siedemnaście lat jak przeniosłeś się z Arki do Hamburgera SV. Kiedy wypatrzyli Cię Niemcy i jak wyglądał transfer?
- Jak miałem 17 lat z drużyną Arki wyjechaliśmy do Niemiec, gdzie rozegraliśmy sparingi z St. Pauli oraz HSV. Pomimo dość wysokich porażek w obu meczach, udało mi się pokazać z dobrej strony i otrzymałem zaproszenie na tygodniowe testy. Po pół roku przyszła do Arki konkretna oferta. Nie zastanawiałem się ani chwili.
Dlaczego HSV nie zdecydowało się przedłużyć z Tobą kontraktu?Popularne
- W HSV jest wielu dobrych bramkarzy i ja sam chciałem zmienić otoczenie, by zacząć grać w seniorskiej piłce. HSV to wielki klub i może czasami trzeba zrobić krok w tył, by później zrobić dwa do przodu.
W pewnym momencie w barwach HSV występowali dwaj w miarę równorzędni wówczas bramkarze: Frank Rost i Jaroslav Drobny. Który z nich według Ciebie więcej dawał drużynie?
- Frank Rost jak i Jaroslav Drobny, to bardzo dobrzy bramkarze. Każdy z nich potrafił uratować drużynie punkty. Myślę, że poradziliby sobie w każdym europejskim klubie.
W ostatnim sezonie miałeś okazję podpatrywać Rene Adlera, kiedyś stawianego na równi z Manuelem Neuerem, co możesz o nim powiedzieć?
- Rene Adler to niesamowity profesjonalista. Bardzo dużo czasu poświęcał na trening indywidualny. Poza tym, trochę zamknięty w sobie. Raczej nie był skłonny do żartów, czego nie można powiedzieć o holenderskim duecie Van der Vaart i Jeffrey Bruma.
Przez ostatni miesiąc trenowałeś z trzema zespołami: Widzewem, Olimpią Grudziądz i Legionovią, co chwilę zjeżdżając o ligę w dół. Zgodzisz się na ewentualne testy w trzeciej lidze, czy Legionovia, to już najniższy poziom, na którym mógłbyś występować? Szukasz zespołu, w którym z marszu trafisz do pierwszej drużyny?
- Powiem szczerze, że mój powrót do Polski nie był planowany. Byłem juz praktycznie dogadany z VfL Bochum, w którym trenowałem przez ponad tydzień i byłem przekonany, że to tam będę grał. Jednak po dość długich negocjacjach nie udało się znaleźć porozumienia. Chodziło o jakiś ekwiwalent za wyszkolenia i inne rzeczy. Na końcu sam już nie wiedziałem, co się dzieje. Szkoda. W Widzewie trener Mroczkowski powiedział mi wprost, że mają problemy finansowe i nie są w stanie mnie zatrudnić. W Olimpii od razu czułem, że nie będę miał możliwości grania, bo to Michał Wrobel będzie numerem 1. Czas uciekał, pojawiła się konkretna oferta z II ligi. Już podpisałem umowę i obecnie czekam na mój certyfikat z niemieckiej federacji. Cieszę się, że będę miał możliwość pomóc Legionovii w lidze. Granie jest teraz dla mnie najważniejsze.
Jakie są plany Legionovii na przyszły sezon?
- Wiadomo, że jesteśmy beniaminkiem i jest to dla większości coś nowego. W tym roku spada praktycznie połowa ligi wiec nasz cel to utrzymanie.
Co Ty myślisz o tej reformie?
- Fajna sprawa, bo w przyszłym sezonie liga będzie atrakcyjniejsza. Na pewno rozgrywki staną się również o wiele bardziej profesjonalne. Całą reformę oceniam na zdecydowany plus.
W Niemczech gra się zawsze przy pełnych trybunach, nawet na rezerwy przychodzi około 500 ludzi, nie przeraża Cię myśl, że to tyle lub nawet więcej niż na większości drugoligowych boisk? Czy bez wahania wróciłbyś do klubu z Bundesligi, który zaoferuje Ci grę w rezerwach?
- Dla mnie najważniejsza jest gra i zawsze podchodzę do meczu na 100%, bez względu na to ile ludzi jest na trybunach. Na razie skupiam się na tym, co jest teraz, czyli na dobrej grze w Legionowie. Czas pokaże, co będzie.
Jakie masz cele na najbliższy sezon?
- Na razie chciałbym rozegrać dobry sezon w II lidze. Ciągle czekam na dokumenty upoważniające mnie do grania. Nie chce za bardzo wybiegać w przyszłość. Na pewno powrót do Niemiec do piłki seniorskiej jest jakimś celem.