Kiedy w połowie lutego swoją kandydaturę potwierdził legendarny bramkarz, wydawało się, że Luis Rubiales będzie miał niezwykle trudnego rywala w walce o fotel prezesa. Już na początku marca 39-latek zatwierdził możliwość startu w wyborach, a następnie wziął udział w proteście przeciwko obecnej strukturze wyborczej. Od tego czasu słuch po nim praktycznie zaginął.
Na afisz przez ostatnie trzy miesiące Casillas wyszedł tylko raz, proponując przesunięcie rozgrywek i dokończenie zmagań w okresie zimowym. Ten pomysł został szybko skrytykowanym przez Javiera Tebasa, prezesa LaLigi.
Pandemia koronawirusa i co za tym idzie, ograniczone pole manewru, jeśli chodzi o prowadzenie kampanii wyborczej, podcięły Hiszpanowi skrzydła. To sprawiło, że na dzisiaj trudno wyobrazić sobie, aby wziął on udział w wyborach, które mają zostać zwołane w przyszłym tygodniu.
Tym samym, jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, Luis Rubiales pozostanie jedynym kandydatem na prezesa RFEF-u i pod koniec sierpnia zostanie wybrany na drugą kadencję.
Jeśli zaś chodzi o Casillasa, jego umowa z FC Porto wygasa już 30 czerwca, a „zielonego światła” na grę po przebytym zawale wciąż na horyzoncie nie widać. Wydaje się zatem, że wkrótce ogłosi on oficjalnie zakończenie kariery.