Z reguły bywa tak, że beniaminkowie w Premier League nie potrafią przetrwać dłużej niż jedną kampanię. Wdrażanie nowych pomysłów na ustabilizowanie swojej pozycji w angielskiej elicie to ciężki kawałek chleba.
Tym bardziej nie dziwi fakt, że nie wszystkim przybyszom udaje się wspólnie utrzymać na pierwszym szczeblu. Na kolejkę przed końcem nastąpił jednak kolejny wyjątek od tej zasady.
Ekipa dowodzona przez Steve'a Coopera to trzeci do kompletu beniaminek, który zapewnił sobie rywalizację na najwyższym poziomie w kolejnych zmaganiach.
O wiele wcześniej swoją misję w tym celu spełnili Bournemouth Gary'ego O'Neila oraz Fulham Marco Silvy.
To dopiero czwarty przypadek w XXI wieku, kiedy drużyny awansujące rok wcześniej z niższych rozgrywek w całości nie zostały dotknięte spadkiem.
Wcześniej zdarzyło się to w sezonie 2017/2018, kiedy rolę „nowicjuszy” odgrywali Newcastle United, Brighton & Hove Albion oraz Huddersfield Town.
W odsłonie 2011/2012 takie grono uzupełnili Queens Park Rangers, Norwich City i Swansea City.
Pierwszy raz, bo już 21 lat temu, dokonali tego wspólnie Fulham, Blackburn Rovers i Bolton Wanderers.
W walce o utrzymanie pozostają Leicester City, Leeds United i Everton.
Relegację do Championship „zapewniło” już sobie Southampton.