Ekstraklasa - liga, z której może spaść (prawie) każdy
2023-06-09 18:03:10; Aktualizacja: 1 rok temuNa starcie sezonu ligowy średniak ma 13% szans na spadek z Ekstraklasy. Jednocześnie koszt degradacji jest tak duży, że większość drużyn ligi będzie musiała zmienić priorytety.
Szukanie przyczyn spadku drużyny z Ekstraklasy wydaje się najprostszym zadaniem na świecie. Kiedy trzyma się młotek, wszystko wygląda jak gwóźdź.
Post factum wszystkie decyzje klubu - jakiegokolwiek klubu - okazują się prowadzić do nieuchronnej katastrofy. Wszystkie transfery okazują się nagle nietrafione, trenerzy dobierani byli bez sensu, a w dodatku styl gry był taki, że drużyna aż prosiła się o kolejne porażki.
Wiemy więc, że spadek Wisły Płock wynika z osłabienia drużyny w dwóch kolejnych okienkach transferowych, pychy spowodowanej udanym startem sezonu, a także zbyt progresywnym stylem gry. Lechia Gdańsk spadła przez starzejącą się kadrę, a Miedź Legnica nie dała rady przestawić wajchy z dominacji w pierwszej lidze na walkę o przetrwanie szczebel wyżej.Popularne
To być może wszystko trafne diagnozy, lecz równie dobrze mogłyby pasować do wielu innych drużyn Ekstraklasy. O złym zarządzaniu Śląskiem Wrocław można napisać przecież książkę, a w całym sezonie ligowym aż dziesięć różnych drużyn znajdowało się w strefie spadkowej, nierzadko na długie tygodnie.
Ligowy przeciętniak prędzej spadnie z ligi niż skończy na podium
Ekstraklasa bowiem coraz bardziej wygląda na ligę, z której spaść może niemal każdy.
Powyższy wykres pokazuje prawdopodobieństwo zajęcia danego miejsca na koniec sezonu przez przeciętną drużynę Ekstraklasy.
Do zdefiniowania przeciętności posłużył model statystyczny, który mierzy siłę ataku i obrony każdego zespołu ligi na potrzeby przewidywania wyników meczów. Następnie jednej z drużyn ligi - tę, której najbliżej do przeciętnego zespołu Ekstraklasy - zamieniono siłę ataku i obrony na wartości przeciętne dla całej ligi. Na końcu dokonano 1000 symulacji całego sezonu na podstawie modelu.
Wydawać by się mogło, że przeciętna drużyna ligi powinna zająć miejsca przede wszystkim w środku ligowej tabeli. Tymczasem praktycznie każde miejsce od piątego do szesnastego jest tak samo prawdopodobne. Czyli równie dobrze ligowy średniak może marzyć o pucharach, jak i spaść z ligi.
Co więcej, nieznacznie większe szanse przeciętny zespół ma na zajęcie miejsca w strefie spadkowej niż na podium Ekstraklasy.
Tyle wynika z samej wariancji, czyli miary zmienności danych statystycznych. Piłka nożna bowiem przez niską liczbę strzelonych goli jest bardzo podatna na wariancję. Zupełnie inaczej niż choćby w koszykówce, gdzie każdy mecz o wiele lepiej wyłania lepszą drużynę.
Mówiąc inaczej: zmienność wyników w piłce nożnej powoduje, że ligowy średniak ma na starcie sezonu około 13% szans na spadek z ligi.
A prawdopodobieństwo zakończenia sezonu przez przeciętną drużynę z mniej niż sześcioma punktami przewagi nad strefą spadkową wynosi już ponad 30%.
Najsilniejsze zespoły nie mają się czego bać
Pięć punktów to już na tyle mała przewaga, że oznacza walkę o utrzymanie w lidze, a 30% to na tyle duże prawdopodobieństwo, że wystarczy nawet odrobina pecha i problemów z kontuzjami, by po prostu spaść z ligi.
Ostatecznie może właśnie takie detale jak dostępność piłkarzy w niektórych momentach sezonu zadecydują o końcowym układzie tabeli - różnica między większością drużyn ligi jest tak naprawdę minimalna.
To być może efekt uboczny trendu z ostatnich lat Ekstraklasy - stopniowego odjeżdżania reszcie stawki przez najsilniejsze drużyny w lidze.
W przyszłym sezonie w europejskich pucharach zagrają te zespoły, które w ostatnich trzech latach rozegrały w nich najwięcej meczów: Raków, Legia, Lech i Pogoń.
Najsilniejszy zespół ligi ma bowiem umiarkowaną szansę na zejście poniżej czwartego miejsca w tabeli, a w 70% przypadków kończy sezon na podium. Drugi najsilniejszy zgarnia medal mistrzostw Polski w 52% symulacji. A dopiero trzeci najlepszy zespół ma więcej niż 1% szans na spadek z ligi.
Pół ligi było w strefie spadkowej
W minionym już sezonie Ekstraklasy szóstej drużynie bliżej było do strefy spadkowej niż do czwartego miejsca w tabeli.
A rok temu tak samo blisko było z szóstego miejsca do trzeciej pozycji jak do szesnastej.
Portal SoccerStats podzielił tabelę Ekstraklasy na pięć segmentów. W tym środkowym - między 33 a 44 punktami znajduje się prawie połowa ligi - osiem zespołów. A między 38 a 48 punktami znajduje się aż dziesięć drużyn.
Czołówka więc odjeżdża, ale daleko za jej plecami toczy się zażarta walka o życie.
W tym sezonie tylko Raków, Legia, Pogoń, Warta, Cracovia, Widzew, Stal i Jagiellonia ani razu nie zajmowały miejsca w strefie spadkowej. Reszta - czyli większość ligi - przynajmniej na jedną kolejkę się w niej znalazły. A Stal i Jagiellonia zmieniły trenerów, by ratować ligowy byt, zatem, tak czy siak, w walkę o utrzymanie były zaangażowane.
Przez lata istnienia systemu ESA37 głównym celem zdecydowanej większości ligowych drużyn był awans do górnej ósemki, który pozwalał uniknąć walki o utrzymanie w obliczu dzielenia punktów.
Koszt spadku rośnie
Dziś jednak trzeba powiedzieć, że dla 14 drużyn w lidze podstawowym celem powinno być utrzymanie w Ekstraklasie.
Jeśli na starcie sezonu ligowy średniak spada z ligi raz na osiem razy, to margines błędu staje się minimalny.
A w dodatku cena spadku robi się coraz większa. Rośnie bowiem finansowa różnica między Ekstraklasą a pierwszą ligą. W przyszłym sezonie kluby najwyższej klasy rozgrywkowej dostaną z Canal+ 270 mln złotych. Tymczasem na zapleczu Ekstraklasy Polsat płaci za sezon wszystkim drużynom ligi ledwo 30 mln złotych.
W polskiej piłce klubowej zachodzi więc jednocześnie wiele procesów: odjeżdżanie najsilniejszych klubów, ścisk w środku tabeli z perspektywą walki o utrzymanie i w końcu rosnąca różnica między Ekstraklasą a jej zapleczem.
Zmiany dzieją się bardzo szybko. Portal „Weszło” zauważył ostatnio, że trzy lata temu Cracovia wydawała na pensje piłkarzy 1,56 miliona złotych mniej niż czwarty zespół w lidze. A w poprzednim sezonie było to już 9 milionów, choć przychody krakowskiego klubu były niemal takie same. W każdym kolejnym sezonie ta różnica będzie się zwiększać.
Kluby po prostu nie mogą sobie pozwolić na lekceważenie groźby spadku. Paradoksalnie najlepiej w ostatnich sezonach - relatywnie do swojego budżetu - radzi sobie Warta Poznań i Stal Mielec, które na starcie każdych rozgrywek mówią, że interesuje ich tylko utrzymanie w Ekstraklasie.
Ten jeden priorytet porządkuje politykę transferową, wybór trenerów i stylu gry zespołu. Być może do momentu, w którym wariancja skaże te drużyny na nieudaną walkę o utrzymanie w lidze. A wtedy będzie można napisać o wszystkich błędach, które popełniono w ostatnich latach.
JACEK STASZAK