Ekstraklasa - liga, z której może spaść (prawie) każdy

2023-06-09 18:03:10; Aktualizacja: 1 rok temu
Ekstraklasa - liga, z której może spaść (prawie) każdy Fot. Konrad Swierad / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Na starcie sezonu ligowy średniak ma 13% szans na spadek z Ekstraklasy. Jednocześnie koszt degradacji jest tak duży, że większość drużyn ligi będzie musiała zmienić priorytety.

Szukanie przyczyn spadku drużyny z Ekstraklasy wydaje się najprostszym zadaniem na świecie. Kiedy trzyma się młotek, wszystko wygląda jak gwóźdź.

Post factum wszystkie decyzje klubu - jakiegokolwiek klubu - okazują się prowadzić do nieuchronnej katastrofy. Wszystkie transfery okazują się nagle nietrafione, trenerzy dobierani byli bez sensu, a w dodatku styl gry był taki, że drużyna aż prosiła się o kolejne porażki.

Wiemy więc, że spadek Wisły Płock wynika z osłabienia drużyny w dwóch kolejnych okienkach transferowych, pychy spowodowanej udanym startem sezonu, a także zbyt progresywnym stylem gry. Lechia Gdańsk spadła przez starzejącą się kadrę, a Miedź Legnica nie dała rady przestawić wajchy z dominacji w pierwszej lidze na walkę o przetrwanie szczebel wyżej.

To być może wszystko trafne diagnozy, lecz równie dobrze mogłyby pasować do wielu innych drużyn Ekstraklasy. O złym zarządzaniu Śląskiem Wrocław można napisać przecież książkę, a w całym sezonie ligowym aż dziesięć różnych drużyn znajdowało się w strefie spadkowej, nierzadko na długie tygodnie.

Ligowy przeciętniak prędzej spadnie z ligi niż skończy na podium

Ekstraklasa bowiem coraz bardziej wygląda na ligę, z której spaść może niemal każdy.



Prawdopodobieństwo zajęcia danego miejsca przez przeciętny zespół


Powyższy wykres pokazuje prawdopodobieństwo zajęcia danego miejsca na koniec sezonu przez przeciętną drużynę Ekstraklasy.

Do zdefiniowania przeciętności posłużył model statystyczny, który mierzy siłę ataku i obrony każdego zespołu ligi na potrzeby przewidywania wyników meczów. Następnie jednej z drużyn ligi - tę, której najbliżej do przeciętnego zespołu Ekstraklasy - zamieniono siłę ataku i obrony na wartości przeciętne dla całej ligi. Na końcu dokonano 1000 symulacji całego sezonu na podstawie modelu.

Wydawać by się mogło, że przeciętna drużyna ligi powinna zająć miejsca przede wszystkim w środku ligowej tabeli. Tymczasem praktycznie każde miejsce od piątego do szesnastego jest tak samo prawdopodobne. Czyli równie dobrze ligowy średniak może marzyć o pucharach, jak i spaść z ligi.

Co więcej, nieznacznie większe szanse przeciętny zespół ma na zajęcie miejsca w strefie spadkowej niż na podium Ekstraklasy.

Tyle wynika z samej wariancji, czyli miary zmienności danych statystycznych. Piłka nożna bowiem przez niską liczbę strzelonych goli jest bardzo podatna na wariancję. Zupełnie inaczej niż choćby w koszykówce, gdzie każdy mecz o wiele lepiej wyłania lepszą drużynę.

Mówiąc inaczej: zmienność wyników w piłce nożnej powoduje, że ligowy średniak ma na starcie sezonu około 13% szans na spadek z ligi.

A prawdopodobieństwo zakończenia sezonu przez przeciętną drużynę z mniej niż sześcioma punktami przewagi nad strefą spadkową wynosi już ponad 30%.

Najsilniejsze zespoły nie mają się czego bać

Pięć punktów to już na tyle mała przewaga, że oznacza walkę o utrzymanie w lidze, a 30% to na tyle duże prawdopodobieństwo, że wystarczy nawet odrobina pecha i problemów z kontuzjami, by po prostu spaść z ligi.

Ostatecznie może właśnie takie detale jak dostępność piłkarzy w niektórych momentach sezonu zadecydują o końcowym układzie tabeli - różnica między większością drużyn ligi jest tak naprawdę minimalna.

To być może efekt uboczny trendu z ostatnich lat Ekstraklasy - stopniowego odjeżdżania reszcie stawki przez najsilniejsze drużyny w lidze.

W przyszłym sezonie w europejskich pucharach zagrają te zespoły, które w ostatnich trzech latach rozegrały w nich najwięcej meczów: Raków, Legia, Lech i Pogoń.



Prawdopodobieństwo zajęcia danego miejsca przez najlepszy zespół


Najsilniejszy zespół ligi ma bowiem umiarkowaną szansę na zejście poniżej czwartego miejsca w tabeli, a w 70% przypadków kończy sezon na podium. Drugi najsilniejszy zgarnia medal mistrzostw Polski w 52% symulacji. A dopiero trzeci najlepszy zespół ma więcej niż 1% szans na spadek z ligi.

Pół ligi było w strefie spadkowej

W minionym już sezonie Ekstraklasy szóstej drużynie bliżej było do strefy spadkowej niż do czwartego miejsca w tabeli.

A rok temu tak samo blisko było z szóstego miejsca do trzeciej pozycji jak do szesnastej.

Portal SoccerStats podzielił tabelę Ekstraklasy na pięć segmentów. W tym środkowym - między 33 a 44 punktami znajduje się prawie połowa ligi - osiem zespołów. A między 38 a 48 punktami znajduje się aż dziesięć drużyn.



Segmenty ligi


Czołówka więc odjeżdża, ale daleko za jej plecami toczy się zażarta walka o życie.

W tym sezonie tylko Raków, Legia, Pogoń, Warta, Cracovia, Widzew, Stal i Jagiellonia ani razu nie zajmowały miejsca w strefie spadkowej. Reszta - czyli większość ligi - przynajmniej na jedną kolejkę się w niej znalazły. A Stal i Jagiellonia zmieniły trenerów, by ratować ligowy byt, zatem, tak czy siak, w walkę o utrzymanie były zaangażowane.

Przez lata istnienia systemu ESA37 głównym celem zdecydowanej większości ligowych drużyn był awans do górnej ósemki, który pozwalał uniknąć walki o utrzymanie w obliczu dzielenia punktów.

Koszt spadku rośnie

Dziś jednak trzeba powiedzieć, że dla 14 drużyn w lidze podstawowym celem powinno być utrzymanie w Ekstraklasie.

Jeśli na starcie sezonu ligowy średniak spada z ligi raz na osiem razy, to margines błędu staje się minimalny.

A w dodatku cena spadku robi się coraz większa. Rośnie bowiem finansowa różnica między Ekstraklasą a pierwszą ligą. W przyszłym sezonie kluby najwyższej klasy rozgrywkowej dostaną z Canal+ 270 mln złotych. Tymczasem na zapleczu Ekstraklasy Polsat płaci za sezon wszystkim drużynom ligi ledwo 30 mln złotych.

W polskiej piłce klubowej zachodzi więc jednocześnie wiele procesów: odjeżdżanie najsilniejszych klubów, ścisk w środku tabeli z perspektywą walki o utrzymanie i w końcu rosnąca różnica między Ekstraklasą a jej zapleczem.

Zmiany dzieją się bardzo szybko. Portal „Weszło” zauważył ostatnio, że trzy lata temu Cracovia wydawała na pensje piłkarzy 1,56 miliona złotych mniej niż czwarty zespół w lidze. A w poprzednim sezonie było to już 9 milionów, choć przychody krakowskiego klubu były niemal takie same. W każdym kolejnym sezonie ta różnica będzie się zwiększać.

Kluby po prostu nie mogą sobie pozwolić na lekceważenie groźby spadku. Paradoksalnie najlepiej w ostatnich sezonach - relatywnie do swojego budżetu - radzi sobie Warta Poznań i Stal Mielec, które na starcie każdych rozgrywek mówią, że interesuje ich tylko utrzymanie w Ekstraklasie.

Ten jeden priorytet porządkuje politykę transferową, wybór trenerów i stylu gry zespołu. Być może do momentu, w którym wariancja skaże te drużyny na nieudaną walkę o utrzymanie w lidze. A wtedy będzie można napisać o wszystkich błędach, które popełniono w ostatnich latach.

JACEK STASZAK

Więcej na ten temat: Polska Ekstraklasa