Kwota niejawna. Co ukrywają kluby niemal na całym świecie?
2015-01-30 21:51:23; Aktualizacja: 9 lat temuNa ciekawy problem zwraca uwagę brytyjski Telegraph. Od kilku lat w Premier League utrzymuje się tendencja, by nie zdradzać sum transferowych. To dbałość o dyskrecję biznesu, czy może pole do manipulacji?
Jak można zauważyć, przeglądając sumy transferowe z kilku ostatnich okienek na premierleague.com, a więc oficjalnej stronie internetowej rozgrywek, mało kto decyduje się je ujawniać. Poprzedniej zimy tylko Manchester United podał do wiadomości, że zapłacił dokładnie 37,1 miliona funtów za Juana Matę. Latem? Spośród 104 dokonanych transferów gotówkowych, znane są dokładne sumy za… sześć z nich. Everton poinformował o 28 milionach za Romelu Lukaku, Hull o 2,85 za Andrew Robertsona oraz 2,5 za Harry’ego Maguire, natomiast Manchester United - o sumach zapłaconych za trio Rojo, Di Maria, Blind (odpowiednio: 20 milionów euro, 59,7 miliona funtów, 14 milionów funtów).
Spytacie, jak jest tej zimy? Ile sum zostało przez kluby potwierdzonych? Popularne
Zero.
Przy każdym transferze gotówkowym widnieje napis „Undisclosed”. „Niejawne”.
Wiadomo, w mediach tymi kwotami się żongluje. Swansea podaje, że Wilfried Bony odszedł do Manchesteru za rekordową sumę, ale nie podaje jej dosłownie. Wszyscy wiedzą, że to 25 milionów funtów plus kolejne trzy bonusów, ale ani „Łabędzie”, ani kupujący Bony’ego „The Citizens” konkretnymi liczbami nie rzucają.
Ba, podobną tendencję widzimy właściwie w każdym europejskim klubie. Także i w Polsce. Przejrzyjcie sobie komunikaty transferowe na oficjalnych stronach polskich klubów. Czy tam znajdziecie jakąkolwiek kwotę? Masłowski w Legii? Nie. Michał Żewłakow mówi jedynie enigmatycznie, że „na pewno nie była to kwota miliona euro”. Mila w Lechii? Jevtić na stałe w Lechu? Nigdzie nie pojawiają się żadne cyferki. Również odnośnie zarobków
Wracając jeszcze na moment do Anglii, ciekawą rzecz powiedział Steve Parish z Crystal Palace. Stwierdził, że dowiaduje się, ile pożądany przez niego zawodnik zarabia dopiero, gdy w jego biurze pojawia się agent piłkarza. Wcześniej może próbować szukać kwoty w mediach, ale ta zawsze pozostaje wtedy w sferze spekulacji.
Niestety, wielu ligom w kwestii takiej przejrzystości daleko do ideału, za który trzeba obrać MLS. Amerykanie co sezon publikują dokładne zestawienie płac. Każdy może pobrać sobie na komputer dokument i zajrzeć do portfela Robbiemu Keane’owi, Landonovi Donovanowi, ale też każdemu mało znanemu poza Stanami Zjednoczonymi graczowi, który podpisał profesjonalny kontrakt w Major League Soccer.
Ze względu na niejasny podział pieniędzy dookoła transferu - dla agentów, pośredników i tym podobnych - w tej kwestii lepiej raczej nie będzie. A takie przypadki, jak dokładne wyjaśnienie ze strony klubu o podziale kwoty za transfer Louisa Sahy do Manchesteru United z 2004 roku, będą wciąż rzadkością. Dlaczego? W pewnym stopniu naświetla to ostatni raport odnośnie kwot, jakie trafiły na konto agentów w ubiegłym roku. Taki Tottenham, przeprowadzając swoje transfery, wyłożył około 11 milionów funtów na prowizje li tylko dla przedstawicieli piłkarzy. Newcastle - niewiele mniej. A przecież te dwa kluby wcale nie kupowały na potęgę.
Dlatego nie spodziewajmy się w przyszłości zbyt wielu sum w stu procentach jawnych. Przynajmniej, póki ich odkrywanie może zaszkodzić ważnym graczom na rynku transferowym.