Najgorsza jedenastka rundy Ekstraklasy według Transfery.info
2016-12-28 00:08:36; Aktualizacja: 7 lat temuNieubłaganie zbliżamy się do końca 2016 roku, a to oznacza nadejście pory podsumowań. Na początek przyjrzymy się zawodnikom, którzy najbardziej zawiedli w rundzie jesiennej Ekstraklasy. Oto nasza najgorsza jedenasta pierwszej części sezonu.
BRAMKARZ
Sergiusz Prusak (Górnik Łęczna)
W poprzednim sezonie kluczowa postać zespołu z Łęcznej. Charyzmatyczny kapitan, który nie tylko dyrygował swoją drużyną , ale i w decydujących momentach popisywał się skutecznymi interwencjami, przesądzającymi o korzystnych rezultatach dla jego drużyny. W obecnych rozgrywkach Prusak – podobnie jak jego koledzy – nie prezentował najwyższej formy, co miało przełożenie na wyniki osiągane przez zespołu. Po wysokiej porażce z Ruchem Chorzów (0:4) stracił miejsce w składzie, którego nie odzyskał do końca rundy.Popularne
OBRONA
Vladislavs Gabovs (Korona Kielce)
Gdybyśmy klasyfikowali prawych obrońców wyłącznie w kategorii defensywnych, Gabovs na pewno znalazłby się w górnej połówce Ekstraklasy. Jednakże we współczesnej piłce od skrajnych obrońców wymagana jest dobrej gry zarówno w obronie, jak i w ofensywie. W tym drugim aspekcie Łotyszowi szło podobnie jak Sergiuszowi Prusakowi. Wyjątkowo pod górkę.
Steven Vitória (Lechia Gdańsk)
Kanadyjczyk z portugalskimi korzeniami miał być wzmocnieniem na miarę europejskich pucharów i przyszłego mistrzostwa Polski, ale jak dotąd fakt, że zagrał tylko w czterech meczach Lechii jest największym pożytkiem dla całego klubu. Ociężały, gubiący krycie i bezużyteczny w powietrznej walce. Jak na piłkarza grającego w FC Porto, Estorilu i Benfice to zdecydowanie za mało.
Dmitrij Wierchowcow (Korona Kielce)
Jaki nie powinien być środkowy obrońca? Ociężały, mało zwrotny, niezdarny i do tego słabo przewidujący wydarzenia boiskowe. Wszystkie te cechy posiada Dmitrij Wierchowcow, który w minionej rundzie zrobił wiele, aby Korona straciła najwięcej bramek spośród wszystkich zespołów Ekstraklasy.
Adam Mójta (Wisła Kraków)
Były obrońca GKS-u Bełchatów i Podbeskidzia Bielsko-Biała przychodził do Krakowa jako wzmocnienie lewej obrony „Białej-Gwiazdy”. Silny, wysoki, z bardzo dobrze ułożoną lewą nogą i koszmarnie grający w defensywie. Mójta największe problemy miewał w starciach z szybkimi skrzydłowymi, gdzie nie nadążał z kryciem i miewał problemy z powrotem na pozycję.
POMOC
Steven Langil (Legia Warszawa)
Latem przychodził do Legii jako szybki skrzydłowy z niezłym CV, a zimą wyjedzie ze stolicy Polski jako pianista, który hucznie imprezował tylko we własnym apartamencie. W dodatku w środku tygodnia i wszystko uwiecznił w mediach społecznościowych. Jednak taki już jest Steeven Langil - myśli równie szybko jak biega, ale pożytku z niego niewiele. Jeden zdobyty gol w 12 meczach reprezentanta Martyniki o francuskich korzeniach nikogo w Warszawie na kolana nie powalił.
Tomasz Jodłowiec (Legia Warszawa)
Jedno z największych rozczarowań rundy jesiennej LOTTO Ekstraklasy. Kluczowy zawodnik mistrzowskiej Legii z poprzedniego sezonu. Pierwszy rezerwowy kadry Adama Nawałki podczas Mistrzostw Europy we Francji. Główne ogniwo „Wojskowych” w el. do Ligi Mistrzów. Z pewnością Tomasz Jodłowiec nie spisze 2016 roku na straty, ale jego końcówka – zwłaszcza ostatnie trzy miesiące – nie należały do udanych. O ile w kwalifikacjach do europejskich pucharów pomocnik prezentował się dobrze, tak jego postawa w Ekstraklasie wołała o pomstę do nieba. Reprezentant Polski z każdym meczem pogrążał się w beznadziei, nie potrafił sprostać rywalizacji w środku pola, a do tego doszły jeszcze problemy z hazardem. Przerwa zimowa to ostatni dzwonek na wzięcie się w garść i powrót do dawnej dyspozycji.
Michał Masłowski (Piast Gliwice)
27-letni ofensywny pomocnik został wypożyczony z Legii do Piasta Gliwice w celu odbudowy formy, ale po zakończonej rundzie jesiennej z ręką na sercu możemy przyznać, że Masłowski zmarnował tę szansę. Oczywiście cała drużyna nie może zaliczyć tej jesieni do udanej, ale były pomocnik Zawiszy Bydgoszcz jest jednym z głównych winowajców takiego stanu rzeczy. Zawodnik został sprowadzony do Gliwic w roli ofensywnego pomocnika, który miał udanie zastąpić Kamila Vacka. Niestety szybko okazało się, że Masłowski nie jest w stanie grać na swoim dawnym poziomie i prawdopodobnie w nowym roku nie ujrzymy go już w gliwickiej koszulce.
Arkadiusz Reca (Wisła Płock)
Swoimi boiskowymi popisami zadziwiał całą piłkarską Polskę. Radość po zdobytej bramce również okazywał w widowiskowy sposób: niczym Aubameyang wykonywał efektowne salto w powietrzu. Niespełna pół roku temu można było o nim przeczytać w kontekście przyszłych gwiazd Ekstraklasy. Od tego czasu rozegrano wiele meczów, strzelono wiele goli, Wisła Płock godnie prezentowała się na najwyższym poziomie rozgrywek, ale praktycznie bez Arkadiusza Recy. Młody skrzydłowy „Nafciarzy” w 19 meczach dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, ale dopiero w trzech ostatnich kolejkach regularnie zagrał w pełnym wymiarze czasowym. 21-latek jest przykładem młodego utalentowanego zawodnika, który musi jeszcze nauczyć się Ekstraklasy. Mamy nadzieję, że wraz z pierwszym wiosennym meczem Reca zakończy okres szkolenia i zaprezentuje na boisku pełnię swoich umiejętności.
ATAK
Łukasz Zwoliński (Pogoń Szczecin)
„Co się dzieje z Łukaszem Zwolińskim?” – zachodzili w głowę eksperci i kibice Ekstraklasy. Gdzie podział się zawodnik, który w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych napastników ligi? Otóż 23-latek chował się w miejscu, które jednoznacznie podkreślało jego aktualną dyspozycję. Ławka rezerwowych to nie jest najlepsze miejsce dla zawodnika, który jeszcze do niedawna regularnie zdobywał bramki kiedy, ale zrobienie z Adama Frączczaka napastnika nie było przypadkowe – Kazimierz Moskal potrzebował skutecznego piłkarza i znalazł go w osobie prawego obrońcy/skrzydłowego. Teraz Zwoliński czeka na wznowienie treningów i przekonanie do siebie trenera, ale nie oszukujmy się: nie będzie to prosta sprawa. Zwłaszcza jeśli 23-letni snajper nie poprawi swojej formy.
Bence Mervó (Śląsk Wrocław)
Ofensywa – zwłaszcza pozycja napastnika – to najsłabiej obsadzona formacja Śląska Wrocław. Widać to w statystykach (najmniej zdobytych bramek) jak i w grze byłych podopiecznych Mariusza Rumaka (monotonne spotkania i problemy ze skutecznością). Dlatego z pewnością nie dziwią indywidualne statystyki węgierskiego napastnika, który w 11 meczach nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Jednak od młodzieżowego reprezentanta Węgier musimy wymagać zdecydowanie więcej.
ŁAWKA REZERWOWYCH: Kamil Lech (Ruch Chorzów), Maciej Wilusz (Lech Poznań), Róbert Litauszki (Cracovia), Florin Bejan (Cracovia), Jakub Czerwiński (Legia Warszawa), Łukasz Madej (Śląsk Wrocław), Roman Gergel (Bruk-Bet Termalica Nieciecza), Tomasz Cywka (Wisła Kraków), Marcin Cebula (Korona Kielce), Dariusz Zjawiński (Arka Gdynia), Josip Barišić (Piast Gliwice), Kamil Biliński (Śląsk Wrocław).