Środowe spotkanie z udziałem Realu Madryt ponownie było naznaczone sporą kontrowersją. Tym razem sprawcą incydentu został Vinícius Junior.
Na początku drugiej połowy meczu Brazylijczyk wszedł agresywnie w plecy Williego Orbána, po czym uderzył go w okolicach szyi, kiedy Węgier wypomniał mu ostre potraktowanie.
23-latek miał duże szczęście, gdyż sędzia zdecydował się jedynie napomnieć go żółtym kartonikiem. Skrzydłowy kontynuował więc swój występ, który okrasił bramką kilka minut po zaistniałym incydencie, za który zdaniem wielu powinien wylecieć z boiska.
Taką opinię podziela także Rafał Rostkowski, były międzynarodowy sędzia z ramienia UEFA oraz FIFA. Emerytowany arbiter pisze o sytuacji na łamach Sport.TVP.pl.
- W skali od 0 do 10 – gdzie 0 to zwykły faul bez kartki, a 10 to faul na stuprocentową czerwoną kartkę bez opcji pokazania żółtej – przewinienie zawodnika Realu można punktować na 7-9 (według mnie 8-9), czyli zdecydowanie bardziej na czerwoną kartkę niż na żółtą. Jeśli jednak sędziom brakowało pewności, czy czerwona byłaby karą odpowiednią, to mogli każde z obu przewinień ukarać żółtą kartką i z tego tytułu pokazać czerwoną - wyjaśnia.
- Niezależnie od tego, że Vinícius Junior zasłużył na samodzielną czerwoną kartkę, to dodatkowo zasłużył też na co najmniej dwie żółte. A jednak dograł mecz do końca.
W rewanżowym spotkaniu Real Madryt zremisował z RB Lipsk (1:1). Podopieczni Carlo Ancelottiego awansowali do ćwierćfinału dzięki skromnej zaliczce z pierwszego meczu (1:0).