FC Barcelona od wielu miesięcy jest pogrążona w kryzysie. Chodzi tu nie tylko o kwestie sportowe, ale również i finansowe. Początkiem nowej ery i wstępem do lepszych czasów ma okazać się jednak roszada na ławce trenerskiej, do której doszło w ostatnich dniach.
Z posadą trenera pierwszej drużyny pożegnał się Ronald Koeman, a jego miejsce zajął Xavi. Legenda katalońskiego klubu została wykupiona z katarskiego Al-Sadd.
W nowym-starym miejscu czekają na niego trudne wyzwania, bo pomimo rosnącego niezadowolenia kibiców i słabych rezultatów na wielu szczeblach, on będzie miał za zadanie pobudzić całą społeczność do działania. Wszystko po to, by FC Barcelona wróciła na szczyt nie tylko w Hiszpanii, ale również i na Starym Kontynencie.
Jeśli jednak „Blaugrana” chce się ponownie liczyć, to nie może raczej bazować na obecnej kadrze. Będą potrzebne solidne wzmocnienia, na które Xavi dostanie środki jeszcze zimą. Mowa tu o kwocie nieprzekraczającej dziesięć milionów euro.
Ta suma miała być początkowo dwukrotnie wyższa, ale po wypłaceniu odprawy Ronaldowi Koemanowi, przedłużeniu umów z Pedrim i Ansu Fatim oraz sprowadzeniu byłego środkowego pomocnika na ławkę trenerską, została drastycznie uszczuplona.
Wydaje się zatem, że wielkie transfery raczej nie wchodzą na razie w rachubę. Można jedynie domniemywać, że w Katalonii skupią się bardziej na wypożyczeniach i ewentualnie zastrzegą sobie później klauzulę wykupu lub rozłożą potencjalne zakupy na dogodne raty.
Ze względu na straty poniesione w ciągu dwóch ostatnich sezonów La Liga obniżyła FC Barcelonie limit wydatków na ten sezon. Wcześniej wynosił on 300 milionów euro, a teraz 97 milionów euro. Mowa o pieniądzach wydawanych między innymi na transfery i pensje zawodników.
Dług klubu brutto (kwota całkowita bez odliczenia podatku) wynosi 1,4 miliarda euro.