Doświadczony zawodnik nie zdołał odbudować formy uprawniającej go do regularnej gry w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce po powrocie z Turcji.
W efekcie wylądował w lipcu ubiegłego roku na peryferiach rodzimego futbolu w piątoligowym KTS-ie Weszło, gdzie może pochwalić się zanotowaniem 16 trafień i 16 asyst.
Jego dobra gra przełożyła się na wygranie Okręgowego Pucharu Polski w Warszawie, dającego przepustkę do gry w Okręgowym Pucharze Polski w województwie mazowieckim. Ponadto razem z zespołem zmierza pewnym krokiem ku zameldowaniu się w IV lidze.
Obecnie nic nie wskazuje na to, by Jakub Kosecki nosił się z zamiarem opuszczenia klubu, ale w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem w podcaście „W Cieniu Sportu” przyznał, że wystarczyłoby mu zaledwie pół roku na stanie się jedną z wiodących postaci w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju.
- Nie chcę nikogo oceniać, ale daj mi teraz pół roku w takiej Legii Warszawa czy Pogoni Szczecin i jestem jednym z najlepszych skrzydłowych w Ekstraklasie. Mogę się założyć o wszystko, co mam. Jeżeli za 7-8 miesięcy tak nie będzie, oddaję wszystko. Mogę się założyć - przyznał 32-latek, dodając natychmiast, że nie ma już ku temu wystarczającej motywacji.
- Mi się nie chce już nikomu nic udowadniać, niech zostanie tak, jak jest. Niech ci, co grają, uważają, że są najlepsi. Niech prezesi czy menedżerowie uważają, że są najlepsi. Niech to tak zostanie. Liga nas zweryfikowała. Mnie nie obchodzi to, że Lech Poznań gra w „Pucharze Biedronki” i wygrywa z
rezerwami jakiejś tam drużyny. Mnie obchodzi Liga Mistrzów czy Liga
Europy, a tam pokazaliśmy, że jesteśmy niczym. Trochę to brutalne i prawdziwe, ale nie będę nikogo oceniał - powiedział Kosecki.