Manchester City za kadencji Pepa Guardioli przeprowadził całą masę udanych transferów, ale sprowadzenie Kalvina Phillipsa do takich z pewnością nie należy.
Na kanwie dobrych występów w Leeds United trafił on za prawie 50 milionów euro na Etihad Stadium, gdzie miał wzmocnić środkową linię zespołu hiszpańskiego taktyka. Jak wiadomo, sztuka ta mu się nie udała.
Już na samym początku współpracy Phillips doznał kontuzji pleców, przez które stracił ponad 80 dni na rehabilitację. W dodatku po Mistrzostwach Świata w Katarze, gdzie dotarł z Anglią do ćwierćfinału, został publicznie skrytykowany.
- Nie jest kontuzjowany, po prostu wrócił do nas z nadwagą. Nie wiem dlaczego, nie wrócił w kondycji pozwalającej mu trenować, a co dopiero grać - stwierdził na konferencji Guardiola.
Na przestrzeni następnych miesięcy pozycja Phillipsa w barwach „Obywateli” uległa znacznej marginalizacji. W końcu po rozegraniu 31 spotkań przeniósł się na upragnione wypożyczenie do West Hamu.
Kilka tygodni po transferze wrócił myślami do rozczarowującego okresu na Rowsley Street.
- Myślę… Po Pucharze Świata było prawdopodobnie najciężej. Pep wyszedł i powiedział, że mam nadwagę. Miał rację, ale można to zrobić na różne sposoby. Nie zgadzałem się z nim, ale oczywiście mocno odbiłem się na mojej pewności siebie i tym, jak czułem się w City. Moja rodzina też nie była z tego powodu zadowolona. Zwłaszcza moja mama - opowiedział pomocnik w rozmowie z „The Guardian”.
- Po prostu czułem się jak gówno. To był prawdopodobnie najgorszy punkt, jeśli chodzi o pewność siebie. Rozmawiałem potem z Marcelo Bielsą. Oddzwonił do mnie przez tłumacza i rozmawialiśmy około pół godziny. Powiedział, że oglądał każdy mecz, w którym brałem udział, odkąd przeprowadziłem się z Leeds, i powiedział mi, co według niego powinienem zrobić, aby stać się takim zawodnikiem, jakim byłem - wyjaśnił.
Phillips zanotował dotychczas dwa spotkania w barwach West Hamu.