Wtorek był dniem, w którym to rozegrane zostały dwa mecze rewanżowe w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Naprzeciw siebie stanęły ekipy Paris Saint-Germain oraz Bayernu Monachium.
W pierwszym meczu lepsi okazali się Francuzi, którzy pokonali na wyjeździe mistrzów Niemiec 3-2. Mimo to dzień przed spotkaniem pewny awansu był jeden z podopiecznych Hansiego Flicka, Joshua Kimmich.
- U siebie byliśmy lepsi, ale niestety rezultat tego nie pokazał. Jestem jednak przekonany, że możemy odwrócić losy tej rywalizacji w meczu rewanżowym - stwierdził.
Triumfator poprzedniej edycji Ligi Mistrzów rzeczywiście ruszył w Paryżu do ataku i ostatecznie wygrał mecz w stosunku 1-0. Jedyną bramkę zdobył Éric Maxim Choupo-Moting. To jednak okazało się zbyt mało, by awansować.
Po spotkaniu radości ze zwycięstwa nie kryli podopieczni Maurizio Pochettino. Doszło zresztą na murawie do niemałego zamieszanie, kiedy to Neymar manifestował swoje zadowolenie tuż przed nosem wspomnianego Joshuy Kimmicha.
Wiele osób stwierdziło później, że Brazylijczyk kpił ze swojego rywala. Sam zainteresowany postanowił jednak odnieść się do całej sprawy.
- Moje świętowanie nie miało na celu sprowokowanie kogokolwiek. Cieszyłem się po prostu z Paredesem, a los sprawił, że Kimmich tam był. Znam jego słowa i wiem o tym, że był pewny awansu - powiedział.
Mimo tego tłumaczenia, kilku piłkarzy PSG wrzuciło po meczu na swoje Instagramy fotki z Kimmichem.
W przeszłości zawodnicy PSG już odgryzali się za wcześniejsze deklaracje/gesty rywali, jak np. po wyeliminowaniu Borussii Dortmund, gdy sparodiowali cieszynkę Erlinga-Brauta Haalanda (aktualnosci/psg-sparodiowalo-cieszynke-halanda-neymar-i-spolka-odpowiedzieli-na-zaczepke-norwega-wideo/134269).