W szeregach „Królewskich” doszło do czasów, kiedy bardzo doświadczony pomocnik przestał odgrywać najważniejszą rolę w kontekście wyboru do podstawowego składu. Ancelotti desygnował swojego podopiecznego do boju ośmiokrotnie, ale w większości przypadków były to wejścia z ławki.
Co więcej, doszło w ostatnich dwóch kolejkach LaLigi Modrić nie wychodził na intensywną rozgrzewkę, nie dostając ani minuty w pojedynkach z UD Las Palmas i Gironą. Oba mecze stołeczna ekipa gładko wygrała.
Czarę goryczy przelała selekcja trenera na hitowe wtorkowe spotkanie Ligi Mistrzów z Napoli. Były zawodnik Tottenhamu wszedł w połowie drugiej odsłony, zastępując Toniego Kroosa. Ostatecznie jego obecność okazała się ważna, bo pomógł wygrać drużynie (3:2 na Stadio Diego Armando Maradona).
Okazywana, choć nie publicznie, wściekłość 38-latka wychodzi bokiem. Oliwy do ognia podobno miały dolać słowa „Carletto” wypowiedziane zaraz po meczu o tym, że „takiego Modricia na najwyższym poziomie potrzebowaliśmy przez pół godziny gry”.
Ciekawy wniosek z coraz gorętszej sytuacji wysnuł reporter Manu Carreño.
– Modrić jest zły nie dlatego, że nie gra, lecz z powodu niespełnianej obietnicy Ancelottiego o częstych występach. Do takiej dyskusji doszło między nimi przy nadesłanej ofercie z Arabii Saudyjskiej. Wtedy trener powiedział mu, że kwestia roli w drużynie pozostaje bez zmian – stwierdził.
– W styczniu trzeba będzie ponownie rzucić okiem na tę sprawę. Po przerwie i przed przerwą na reprezentację okazuje się, że rola Modricia została umniejszona. Dlatego czuje się on zawiedziony – dodał dziennikarz.
W zeszłym sezonie brązowy medalista z mundialu w Katarze rozegrał ponad trzy tysiące minut upchane w 52 występach.
Jego kontrakt z obecnym pracodawcą wygasa po trwającej kampanii.