W ubiegłym sezonie Manor Solomon pokazał się z dobrej strony na wypożyczeniu do Fulham. Do Londynu trafił, ponieważ FIFA zezwoliła na zawieszenie kontraktów piłkarzy z Ukrainy ze względu na trwającą wojnę. Następnie całą sytuację postanowił wykorzystać Tottenham, który pozyskał reprezentanta Izraelu za darmo.
Z takim obrotem spraw nie mógł pogodzić się Szachtar Donieck, który straszył „Spurs” wejściem na drogę sądową. Ostatecznie jednak oba kluby rozpoczęły negocjacje w celu wypracowania kompromisu.
Zaistniałą sprawą nie przejmuje się sam piłkarz, który skupia się na walce o grę w pierwszym składzie. W meczu z Brentford usiadł na ławce rezerwowych, a w spotkaniu z Manchesterem United wszedł na ostatnie dziesięć minut, gdy jego zespół miał już korzystny rezultat 2:0.
Choć w Tottenhamie jest zaledwie od miesiąca, poinformował dziś, że czuje się tam komfortowo, co ma związek z wyznawaną religią. Swoimi spostrzeżeniami podzielił się w ramach wywiadu dla BBC.
- Od chwili, gdy tu przyjechałem, widziałem związek z judaizmem i dzięki temu czuję się jak w domu. Podoba mi się to połączenie. Widzę wielu żydowskich fanów i chcę ich uszczęśliwić - skomentował.
Manor Solomon swoją karierę rozpoczął w izraelskim Maccabi Petach Tikwa, skąd w 2019 roku wykupił go Szachtar Donieck. W barwach mistrza Ukrainy rozegrał łącznie 106 spotkań, w których zdobył 22 gole.
Na wypożyczeniu do Fulham również miał swój moment. Na przełomie lutego i marca zdobył pięć goli w pięciu kolejnych meczach, pomagając tym samym drużynie zdobyć siedem oczek i awansować do ćwierćfinału FA Cup.
W Tottenhamie wymagania wobec niego na pewno będą większe, szczególnie że skrzydła w zespole Ange Postecoglou są dobrze obsadzone. O miejsce w składzie będzie musiał rywalizować z Heung-min Sonem oraz Dejanem Kulusevskim.
Kolejne spotkanie ligowe „Spurs” rozegrają w najbliższą sobotę. O godzinie 13:30 zmierzą się na Vitality Stadium z Bournemouth.