Mistrz Węgier uważany był za faworyta do awansu, ale nieoczekiwanie nie przebrnął przez pierwszą rundę. Wynik dwumeczu jest tym większym zaskoczeniem, że w składzie ekipy z Budapesztu mamy takich zawodników, jak Ibrahim Cissé, Barnabás Varga czy Amer Gojak.
Tymczasem na Wyspach Owczych było 0:0, a w rewanżu goście wygrali aż 3:0.
Już po zakończeniu zawodów sternik Ferencvárosi mówił o hańbie i zapowiadał stanowcze ruchy.
Takowym jest właśnie zwolnienie Stanisława Czerczesowa, pod wodzą którego zespół dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Węgier, zgarnął także krajowy puchar.
Kiedy w lutym 2022 roku do Ukrainy wkroczyły wojska rosyjskie, na Węgrów wywierano dużą presję. Chodziło o zakończenie współpracy z Rosjaninem, ale klub oparł się temu pomysłowi.
Jak wyznał Aleksander Hadżi, który w latach 1980-2008 roku pełnił rolę dyrektora Spartaka Moskwa, mogła tutaj dojść do celowej przegranej w celu zwolnienia Czerczesowa.
– Wszystko wydawało się być w porządku. Oczywiście nie znamy kulis. To jasne, że jest surowym człowiekiem. Czasami nawet przesadnie. Europejskim piłkarzom może się to nie podobać. Ale ogólnie rzecz biorąc, wyniki bronią Czerczesowa. Prawdopodobnie są więc jakieś inne motywy – wyznał.
– Możliwe, że ogólnym trendem stało się usuwanie rosyjskich sportowców z Zachodu. Teraz zaczynają zwalniać trenerów. A my nie mamy wielu trenerów pracujących za granicą. Ogólnie to myślę, że jest to prawdopodobnie umotywowane politycznie. Kto wie, może drużyna przegrała celowo. Najprawdopodobniej tak właśnie jest. Gdyby wszystko było w porządku w ostatnim meczu, ale drużyna poniosłaby porażkę w następnym spotkaniu ligowym, jestem pewien, że również doszłoby do zwolnienia. Oczywiście szkoda, że nasz trener został zwolniony – zauważył.
Oczywiście jest to absurdalna teza ze strony legendy Spartaka.
Czerczesow w przeszłości prowadził Legią Warszawa czy reprezentację Rosji. Na Łazienkowskiej do dzisiaj ma on wielu zwolenników.