Po spadku z Ekstraklasy fani Wisły Kraków liczyli, że zespół szybko wróci na najwyższy szczebel rozgrywkowy w naszym kraju. Choć początki były naprawdę obiecujące, to później zespół dowodzony przez Jerzego Brzęczka wpadł w duży kryzys, za co szkoleniowiec zapłacił posadą.
Zastąpił go Radosław Sobolewski, a dodatkowo sięgnięto po sprawdzonego eksperta od hiszpańskich zawodników, Kiko Ramireza. Objął on funkcję dyrektora sportowego.
Dlatego właśnie na Reymonta 22 trafili Sergio Benito, David Juncà, Álex Mula, Miki Villar oraz Tachi. W tym towarzystwie rodzynkiem jest Igor Spała.
Czy to koniec nowych twarzy w Wiśle Kraków? Na to pytanie w rozmowie ze sport.interia.pl starał się odpowiedzieć wspomniany Ramirez.
- Myślę, że mogą być jeszcze jakieś potrzeby drużyny, ale zobaczymy najpierw, jak rozpoczniemy tę drugą część ligowych zmagań. Tak, by móc podjąć ostateczne decyzje. Teoretycznie kadra jest zamknięta. Wiemy, że są pewne opcje na rynku i będziemy im się przyglądać. Zawsze warto próbować być jeszcze lepszym. Ale jestem bardzo zadowolony z tych transferów. Wyszło to dużo lepiej, niż się spodziewałem. Uważam, że sprowadziliśmy bardzo fajne osoby i jednocześnie naprawdę dobrych piłkarzy. Teraz przechodzą okres adaptacji, sądzę, że wykonują dobrą pracę - stwierdził.
Okazuje się, że najtrudniejszym ruchem „Białej Gwiazdy” w zimie było zakontraktowanie Tachiego. Dlaczego?
- Przede wszystkim sporo innych ekip się nim interesowało, m.in. z Grecji, ale też z polskiej Ekstraklasy. Ostatecznie jednak go przekonałem, że Wisła to Wisła, a Kraków to Kraków. Postawił na naszą ofertę i bardzo się z tego cieszę - dodał.
Wisła Kraków już w piątek rozegra pierwszy mecz rundy wiosennej zaplecza Ekstraklasy, a na wstępie zmierzy się z Resovią.
Cały wywiad Justyny Krupy z Kiko Ramirezem można przeczytać w tym miejscu.