MACHITKO: Lato bez pesymizmu i nudy

2021-05-30 17:52:46; Aktualizacja: 3 lata temu
MACHITKO: Lato bez pesymizmu i nudy Fot. Shutterstock
Paweł Machitko
Paweł Machitko Źródło: Transfery.info

Zbliża się letnie okno transferowe, które powinno nam pokazać, w jakim stanie obecnie znajdują się finanse światowej piłki. Wydaje się, że, mimo pandemii, w niekoniecznie najgorszym.

Rok temu, prognozując lato 2020, zakładałem wzrost liczby wymian, wolnych transferów i wypożyczeń, stąd ZASADA WWW (tekst tutaj: ekstra/felietony/machitko-zasada-www-czyli-jak-rynek-transferowy-bedzie-wygladal-po-pandemii-koronawirusa/135578). Teraz spodziewam się raczej pierwszego kroku powrotnego do rynkowej normalności.

Nie ma co kryć - pod względem kwot transferowych cofnęliśmy się o kilka sezonów. Kilka klubów, decydujących o obliczu rynku, zachwiało się w podstawach. Wspomnijmy tylko o FC Barcelonie, której rekordowe zyski w ostatnich latach nie przełożyły się na zdrowe finanse.

Ważna uwaga: najwięcej pieniędzy mają najbogatsi. Podczas pandemii ta grupa się jeszcze wzbogaciła i ugruntowała swoją pozycję (co do zasady, wyjątki znajdziemy wszędzie). Nie ma cudów - w piłce też układ sił gwałtownie nie zmieni się, szczególnie w przypadku klubów sponsorowanych ze środków prywatnych, a nie na przykład miejskich. Wspomnienie o Barcelonie było o tyle istotne, że po prostu kryzys - nawet minimalny (o jego skali jeszcze zapewne się dowiemy w następnych miesiącach) - weryfikuje hochsztaplerów, innym słowy - aferzystów, budujących fortuny na chwilowej hossie.

Na sytuacji zyskają za to kluby budowane zdroworozsądkowo, ze zrównoważonym budżetem, także tym płacowym. Albo po prostu w pełni zależne od firm i ludzi, którym żaden kryzys nie jest straszny. Z różnych powodów z dobrze radzącej sobie grupy z samego szczytu łańcucha pokarmowego warto wymienić Bayern Monachium, Paris Saint-Germain czy Chelsea.

Dla klubów z niższej półki bardzo ważny jest obieg pieniądza. Wielkie kluby muszą wydawać wielkie kwoty, żeby te mniejsze mogły potem uruchomić skauting i przekazać środki na jeszcze niższy poziom. I tak dalej - w zasadzie do piłki semiprofesjonalnej. Transfery gotówkowe to szansa na każdym poziomie, i jedna z najlepszych możliwych inwestycji kapitału, patrząc na możliwą stopę zwrotu.

Poprzednie letnie okno było dziwne - choćby giganci nie mieli zbyt wiele czasu na zaplanowanie kadry, bo do drugiej połowy sierpnia pochłonęła ich Liga Mistrzów. Co prawda okres transferowy przedłużono do 5 października, ale mieszał się on już z nowymi sezonami i sporą dozą niepewności. Teraz wiemy zdecydowanie więcej.

Kibice wkrótce zaczną wracać na stadiony. Widać, że bardzo zależy na tym UEFA, skąd ten nacisk przy okazji Mistrzostw Europy. To będzie jeden z czynników napędzających rynek latem. To powinno wprowadzić sporo optymizmu na rynek.

Jasne, nie doświadczymy powrotu do rekordowych okien. Finansowy hamulec ręczny wciąż będzie zaciągnięty. Ale też nie spodziewam się kryzysowego okna. Liczba transferów gotówkowych na tle poprzedniego roku znacząco wzrośnie - kwotowo sytuacja też się poprawi.

Jak dowiedzieliśmy się z raportu TMS od FIFA - w 2020 roku na świecie wydano na transfery 5,63 miliarda dolarów, co oznaczało powrót do poziomu między 2016 a 2017 rokiem (odpowiednio 4,72 miliarda i 6,29 miliarda). Trzeba przy tym pamiętać, że kwotę napompowały nieco zimowe transfery i te zaplanowane jeszcze przed pandemią, jak np. obowiązki wykupu Mauro Icardiego przez PSG oraz Alvaro Moraty przez Atlético Madryt, nie wspominając szczególnie o księgowej wymianie Arthura Melo na Miralema Pjanicia z udziałem Barcelony i Juventusu. Wszystkie te cztery transakcje znalazły się w oficjalnym TOP 10 największych transferów 2020 roku.

W związku z tym wszystkim wynik nawet minimalnie lepszy od tego z 2020 roku będzie tak naprawdę oznaczał ożywienie rynku.

Wkraczamy więc powoli w letnie okno z dużą dozą optymizmu i nadzieją na kilka transferów powyżej 50 milionów euro.

W Polsce, jak co roku, liczę po prostu na poprawienie mizernego rekordu zakupowego - wynoszącego około dwa miliony euro i należącego do Bartosza Slisza i Legii Warszawa. Trudno za to znaleźć w tej chwili kandydata na zostanie bohaterem rekordu sprzedażowego, który i tak został przecież dopiero co pobity dzięki Jakubowi Moderowi. Właśnie z Lechem Poznań związana jest - być może płonna - nadzieja na rozruszanie wewnętrznego rynku. Skład trzeba przebudować po słabym sezonie ligowym, przychodzi nowy trener, oby skorzystały na tym mniejsze kluby.

Lato 2021 nie będzie nudne - tak lokalnie, jak i globalnie - co do tego jestem przekonany po chyba najsłabszym oknie w historii, a przynajmniej z tych opisywanych przez Transfery.info, czyli tegorocznej zimie.