Po spadku z Bundesligi na drugi szczebel rozgrywek ligowych zarząd i kibice mocno rozczarowali się początkiem odbudowy drużyny w drodze powrotnej do elity. Minęło sześć kolejek, a zespół znajduje się blisko strefy barażowej, tyle że tej o utrzymanie.
Dwa zwycięstwa, remis i cztery porażki okazały się wystarczającym bilansem, aby zarząd posunął się do radykalnego ruchu. Pomimo ważnego kontraktu do końca czerwca przyszłego roku, postanowiono zwolnić Reisa z powierzonych mu obowiązków.
Niespełna 50-letni szkoleniowiec obejmował stanowisko od końcówki października, zastępując Franka Kramera. Przez miniony okres poprowadził swoich podopiecznych w 31 meczach.
To zaprawdę mocno zaskakujące posunięcie ze strony władz Schalke, jeśli spojrzeć na deklaracje dyrektora sportowego André Hechelmanna. 39-letni działacz po ostatniej porażce z St. Pauli zapewniał w niemieckich mediach, że zaufanie do menedżera pozostaje niezmiennie mocne i pozostanie na ławce.
Wystarczyło jednak kilka dni, aby rzeczywistość zweryfikowała te puste słowa.
Obowiązki po Reisie na okres tymczasowy przejmie Matthias Kreutzer, najwierniejszy asystent sztabu szkoleniowego. Niewykluczone, że nazwisko nowego trenera zostanie ogłoszone dopiero podczas przerwy na reprezentacje.
Do tego czasu Schalke zmierzy się o punkty z SC Paderborn i Herthą.